Żywa Historia w Muzeum Lotnictwa Polskiego Kraków 2007 [cz2]
Dodane przez Przemek Kaczmarek • Jul 5th, 2007 • w kategoriach: II Wojna Światowa, Po II Wojnie Światowej, RelacjeKartka z kalendarza – 01.07.2007
Jest niedziela pierwszy lipca. Na piknik wybieram się nieco wcześniej, ponieważ nie znając dokładnie miasta boję się, żeby nie pobłądzić. Moje obawy okazują się niesłuszne, gdyż świetnie oznakowane ulice z banerami jak dojechać na Małopolski Piknik Lotniczy doprowadzają mnie na miejsce tuż przed 10:00. Dość spora liczba samochodów na parkingu o tak wczesnej porze wskazuje na to, że na piknik wybierze się znacznie więcej osób niż przypuszczałem. Do tego słońce nieźle już przypieka, więc i pogoda zapowiadała się znakomicie.
Przed kasami tłoku nie ma, swobodnie kupuję bilet, odbieram program imprezy i na dołączonej mapie szukam miejsca, gdzie swoje „obozowiska” rozstawili rekonstruktorzy. To właśnie chęć spotkania z nimi przyciągnęła mnie z odległego Wrocławia. Są ! Swoje stanowiska mają w niedalekim sąsiedztwie muzealnych eksponatów.
Jako pierwsza ukazuje mi się kwatera Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznych (SHR) „Wrzesień 39”. Grupa składa się z trzech sekcji: Polskiej, Niemieckiej oraz Sowieckiej. Sekcja Polska rekonstruuje Wojsko Polskie z 1939 roku. Z wielkim zaciekawieniem przyglądam się odwzorowanemu z wielką dbałością o szczegóły szpitalowi polowemu. Mam możliwość obejrzenia z bliska frontowego punktu sanitarnego z wieloma „instrumentami medycznymi”. Nieopodal „czai się” za workami z piaskiem sekcja Niemiecka Dywizja Pancerno – Spadochronowa Herman Goering.
Obok żołnierzy Września`39 miejsce zajmuje GRH Pionier 39. Z radością witam się z moim redakcyjnym kolegą STEGE`m - w końcu mamy przyjemność poznać się osobiście! Profilem „działalności” tej grupy są saperzy Wehrmachtu. Z bliska mogę zobaczyć interesujący i wyróżniający się na tle innych grup sprzęt oraz ekwipunek saperski: nożyce, topory, łopaty, skrzynie i wiele innych elementów ekwipunku saperskiego. Na mnie osobiście największe wrażenie robi goniec motocyklowy, dysponujący profesjonalną kopią motocykla BMW. Ryk silnika daje się nie raz słyszeć wśród przybyłego tłumu ludzi.
Następną grupą, na którą trafiam po drodze, jest grupa reprezentująca oddziały niemieckie GRH Festung Breslau. Nie kryjąc radości (lokalny patriotyzm!) witam się z chłopakami z Wrocławia. Ekspozycja grupy przenosi mnie w realia żołnierza niemieckiego. Będący „na chodzie” gramofon grający muzykę z wojennego okresu, butelki z porcelanowymi korkami i wojskowe konserwy mięsne… - to tylko nieliczne dowody świadczące o profesjonalnym podejściu grupy do rekonstrukcji. Widzę, że publikę również urzekła atmosfera tego miejsca - każdy przechodzień próbuje odczytać tytuł przedwojennej gazety jaką czyta jeden z żołnierzy.
Powoli docieram do przedstawicieli amerykańskich jednostek wojskowych. GRH Big Red One – Wielka czerwona Jedynka – odtwarza Kompanię B, 1-go Batalionu, 18-go Pułku, 1-szej Dywizji Piechoty. Schowani w okopach za karabinem maszynowym LKM Browning na pewno nie słyszą tego co ja - jęku zazdrości o Jeepa Willy`s.
A w sąsiedztwie inna amerykańska grupa – to twardziele ze 101 Dywizji Powietrzno – Desantowej. Tutaj również okopu strzeże LKM Browning. Po ilości łusek leżących wokół okopu stwierdzam, że grupa ostro szykuje się do mającej niebawem odbyć się inscenizacji walk w Normandii`44. Upał doskwiera już nam wszystkim. Dzielni spadochroniarze zamieniają w większości ciężkie stalowe hełmy na lekkie furażerki. Skrzynie po racjach żywnościowych KS służą jako siedzenia, nieco cienia rzuca na „ wojaków” Half track M16.
Za sprawą GRH 2-go Bataliony 503 Pułku 173 Brygady Powietrznodesantowej zwiedzający, ze mną na czele, mogą zapoznać się z wyposażeniem i uzbrojeniem amerykańskich jednostek walczących w Wietnamie. Dość oryginalnym, a zarazem orientalnym akcentem tej prezentacji jest kobieta odtwarzająca żołnierza armii Wietkongu, w charakterystycznym „kapeluszu”. (Nie wiem dlaczego patrząc na nią nasuwa mi się powiedzenie „ Gdzie diabeł nie może tam kobietę pośle…”).
Po zapoznaniu się z bardzo bogatą ekspozycją wszystkich Grup Rekonstrukcyjnych, możliwością spotkania się ze znajomymi rekonstruktorami, mam jeszcze chwilę wolnego przed najważniejszym dla mnie wydarzeniem, a mianowicie inscenizacją walk w Normandii 1944 roku. Już postanowione - idę na jedno małe piwko dla ochłody ciała i duszy… No i może mały szaszłyk z kromką chleba ze smalczykiem. Mniam warto było tu przyjechać!!
Najedzony, w oczekiwaniu na „walkę w Normandii” zajmuję dogodne miejsce. Z ciekawością przyglądam się jak członkowie wszystkich grup starannie zapoznają się z planem i terenem. GRH Festung Breslau mozolnie i pieczołowicie ćwiczy wystrzały z jednej z dwóch armat. Do odparcia amerykańskiego ataku szykuje się również opancerzony wóz piechoty SD Kfz 251/1. Jeszcze tylko parę minut - ostatnie uwagi, prośby organizatorów o zachowanie bezpieczeństwa wśród publiczności i inscenizację czas zacząć!
Ostrożnie jadący Jeep Willy`s prowadzi zwiad Wielkiej Czerwonej Jedynki. W tym samym momencie wyjeżdżają mu na spotkanie dwa motocykle zwiadu niemieckiego. Następuje krótka wymiana ognia, pada pierwszy martwy niemiecki żołnierz. Obie grupy szybko wycofują się z pola walki chcąc ściągnąć posiłki. Po chwili po stronie amerykańskiej pojawia się amerykańska ciężarówka siejąc ogień z LKM Browning`a. Obok Big Red One do boju rusza 101 Dywizja Powietrzno-Desantowa. Po drugiej stronie następuje kontratak niemiecki. Dwie załogi motocyklowe powracają. Tuż za nimi zatrzymuje się opancerzony wóz piechoty, z którego wyskakują niemieccy grenadierzy. Ogień wzmaga się coraz bardziej. Następują silne eksplozje jedna po drugiej. Coraz więcej zabitych i rannych leży na polu walki. Dowódcy amerykańscy za pomocą gwizdków dają znać swoim żołnierzom do ataku. Nieśmiało i powoli alianci ruszają do kontrataku. Niemiecki wóz piechoty zostaje trafiony. Kłęby gęstego dymu wydobywają się z „wraku”. Niemcy za wszelką cenę nie chcą dopuścić do przełamania linii obrony. Amerykańska piechota i spadochroniarze zajmują jednak coraz więcej terenu. Pierwsi niemieccy żołnierze podnoszą ręce w górę co oznacza, że wynik potyczki jest już przesądzony.
Na koniec mogę tylko dodać, że jestem urzeczony dzisiejszym dniem. Mam poczucie, że byłem świadkiem „żywej historii” rozgrywającej się na moich oczach. Zastanawiam się o ileż przyjemniejsze byłoby zdobywanie wiedzy historycznej z takiego przekazu, niż sama nauka z podręczników. Historia widziana własnymi oczami sama „wchodzi do głowy”. Pora jednak wrócić do rzeczywistości. Przede mną jeszcze daleka droga do Wrocławia…
Przemek Kaczmarek reprezentuje rzadko spotykany i cenny typ miłośnika rekonstrukcji, dla którego priorytetem przed udziałem w bezmyślnych “strzelankach”, jest zdobycie wiedzy o interesującej go formacji oraz kolekcjonowanie niezbędnego ekwipunku. Mimo iż jeszcze nie jest członkiem grupy, aktywnie udziela się w życiu forum GRH 101 Airborne zaskakując nieraz swoją wiedzą w temacie 101 DPD. Prywatnie zajmuje się grafiką komputerową.
| Wszystkie posty autora: Przemek Kaczmarek