40 minut historii
Dodane przez gościnny Autor • Jun 17th, 2008 • w kategoriach: II Wojna Światowa, RelacjeOstatni, naprędce dopalany papieros. Krótkie nerwowe rozmowy. Wymuszone żarty, próbujące rozładować napięcie i równie nieszczery śmiech. Życie w okopie w oczekiwaniu na atak nie należy do najlżejszych. Nagle: „Nadchodzą!”. Na przedpolu leżącego nad Łabą saksońskiego Klietz pojawiają się pierwsi żołnierze wroga. W krzakach, jakieś 50 metrów przed linią obrony majaczą przygarbione sylwetki w zielonkawych mundurach – to szpica oddziałów IV Dywizji Piechoty LWP. Kilka strzałów. Padają pierwsi ranni i zabici. Polacy wycofują się za nasyp. Po chwili zwiadowcy wracają, tym razem wzmocnieni dwoma 82-milimetrowymi moździerzami. Powietrze przeszywa huk pocisków rozrywających się coraz bliżej niemieckich pozycji. Powoli topnieją szeregi broniących miasteczka oddziałów SS i Wehrmachtu, wspieranych pojedynczymi volkschturmistami. „Ani kroku w tył!” - krzyczy tonem nie znającym litości dla dezerterów i innych „wrogów Rzeszy” oficer w skórzanym płaszczu i czapce z trupią czaszką. Jego parabellum zdaje się grozić nie tylko nadchodzącym ze wschodu Polakom. Celne strzały z mauserów i serie z mg 42 uciszają wreszcie nieznośne moździerze. Polski atak załamuje się. Niedobitki wycofują się ponownie za wzniesienie. Nareszcie chwila wytchnienia. Czas, by napić się z manierki, uzupełnić amunicję, zapalić jeszcze jednego papierosa… Zaraz, coś jest nie tak! Ten hałas, terkot, metaliczny chrzęst… Ziemia trzęsie się. Pod wpływem drgań piasek osypuje się i zasypuje wszystko i wszystkich siedzących w okopie. Z zarośli wytacza się T 34! Staje. Wieżyczka czołgu obraca się wybierając na cel przykucniętych w transzei obrońców Klietz. Cel i… pal! Padają kolejne wystrzały, unosząc w powietrze chmury dymu, kurzu i ziemi. Ktoś chwyta za pancerfausty. Świst - jeden poszedł za blisko – czołg stoi niewzruszony! Drugi – niewypał! „Wyrzuć to!”. W ostatniej chwili ładunek ląduje za okopem. Ufff… Gdyby tak rozerwał się chwilę wcześniej… Wreszcie trzeci… Chyba? Tak! Dopadł celu. Powoli opada chmura pyłu – jednak pocisk nie zrobił na „trzydziestce czwórce” żadnego wrażenia. Nie milkną salwy zamaskowanego działa przeciwpancernego. Jeden z pocisków w końcu unieszkodliwia groźnego przeciwnika. Ale nie ma czasu na fetowanie zwycięstwa. Powoli zaczynają dawać o sobie zmęczenie i brak amunicji. A Polacy podchodzą coraz bliżej i bliżej. Nie będzie litości „No frycki, wojna dla was już się skończyła!”
Brzmi realistycznie? To tylko relacja uczestnika wydarzenia, które miało miejsce 63 lata po zakończeniu II wojny światowej. Jednak dla kogoś, kto „siedział” w samym środku, zapewne też dla publiczności wybuchy petard i huk rac brzmiał równie realistycznie jak rozrywające się nad głową szrapnele i świszczące kule.
Tę niecodzienną lekcję historii zafundowali organizatorzy Pikniku Militarnego w Celestynowie – otwocki oddział PTTK oraz biorące w imprezie grupy rekonstrukcyjne: Kalina Krasnaja, Front Wschodni 44/45, SMRH „Żelazny Orzeł”, „Ariergarda”, „Kampinos”, „Gregor”, „Rhein” oraz „AA7”
gościnny Autor Portal reenacting.eu jest tworzony przez nas wszystkich, którzy w jakiejś mierze mają do czynienia z reenactingiem. Każdy może podesłać na nasz adres [email protected] materiał swojego autorstwa celem umieszczenia w stosownym miejscu na Portalu. Serdecznie zapraszamy! Z poważaniem zespół reenacting.eu
| Wszystkie posty autora: gościnny Autor